Książkowe Zacisze
Witaj na blogu drogi czytelniku. Jeżeli jesteś tu nowy, to chcielibyśmy żebyś został z nami na dłużej.

Norwegian Wood

Po śmierci przyjaciela, Toru Watanebe przeprowadza się do akademika i rozpoczyna studia na uczelni w Tokio. W nowym mieście nieoczekiwanie spotyka Naoko, dziewczynę swojego zmarłego przyjaciela, która zaczyna go fascynować. Ich uczucie nie jest jednak łatwe, ze względu na słabą psychikę dziewczyny. Wkrótce chłopak poznaje też Midori, która, choć jest zupełnym przeciwieństwem Naoko, staje się dla niego równie ważna.

Tematyka: studenckie życie; dojrzewanie; uczucia; choroba psychiczna; samobójstwo; radzenie sobie ze śmiercią bliskich
Fabuła: średnio wciągająca; niewiele zwrotów akcji; refleksyjna
Brutalne sceny: brak
Sceny erotyczne: występują
Wulgaryzmy: brak
Ryzyko występowania łez: znikome
Czy warto mieć ją na półce: chyba tak

Kupienie tej książki było zupełnie spontaniczną decyzją. Zamawiałam coś innego i nagle zobaczyłam, że jest dostępny Murakami w wersji kieszonkowej, a że już od jakiegoś czasu byłam ciekawa, o co chodzi z szałem na tego autora, no to nie mogła się oprzeć i dorzuciłam do koszyka…
Po „Norwegian Wood” spodziewałam się nastrojowej, refleksyjnej historii, która doprowadza do łez i niestety trochę się zawiodłam. Zamiast zapierającej dech w piersiach opowieści o miłości, dostałam zagmatwane relacje młodych ludzi, z szarą codziennością Tokio u schyłku lat sześćdziesiątych w tle. Życie głównego bohatera kręci się wokół akademika, dziewczyn i życiowych dylematów. Nie jest to może zupełnie przeciętny chłopak, ale szczerze mówiąc jakoś szczególnie go nie polubiłam i właściwie żadna z występujących w książce postaci, nie przemówiła do mnie. Z jednej strony Watanebe kocha Naoko, a z drugiej sypia z innymi dziewczynami, co wzbudza moje mieszane uczucia. Głównym minusem tej książki były właśnie sceny erotyczne, które jakoś nie za bardzo pasowały mi do tej historii i zepsuły jej klimat.
Książka jest trochę przygnębiająca i jak dla mnie zbyt monotonna. „Norwegian Wood” porusza trudne tematy, takie jak samobójstwo i choroba psychiczna, przez co skłania do refleksji. Powieść nie wywołała u mnie ani śmiechu, ani łez i jestem średnio usatysfakcjonowana po jej lekturze. Przeczytałam ją do końca, bo miałam nadzieję, że zakończenie będzie wisienką na średnio udanym torcie, ale rozwiązanie historii jakoś mnie nie przekonało. Ponadto nie został wyjaśniony jeden z wątków, który mnie zaciekawił i czuję lekki niedosyt.
Wydaje mi się, że to nie jest najlepsza lektura na słoneczne, wiosenne dni, a raczej na jesienne wieczory. Na razie odpuszczę sobie książki tego autora, ale w przyszłości chciałabym jeszcze sięgnąć po jakąś jego powieść.

Ocena Pauliny: 6,5/10

Paulina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz