Książkowe Zacisze
Witaj na blogu drogi czytelniku. Jeżeli jesteś tu nowy, to chcielibyśmy żebyś został z nami na dłużej.

Przegląd Końca Świata: Deadline

Gdy niespodziewany gość puka do drzwi, spodziewaj się kłopotów. Zwłaszcza, gdy osoba, którą widzisz, oficjalnie nie żyje, a mimo to, stoi tu i przekazuje informacje, które mogą zmienić losy całego świata. Wybuchają kolejne epidemie, wychodzi na jaw prawda, którą ciężko pojąć, ktoś chce zabić reporterów, a blogosfera aż huczy od plotek. Co to może oznaczać?
Koniec świata jest blisko.

Tematyka: apokalipsa zombie; spisek; niebezpieczeństwo; radzenie sobie ze stratą; trudne decyzje; poświęcenie
Fabuła: oryginalna; wciągająca
Brutalne sceny: występują
Sceny erotyczne: jedna
Wulgaryzmy: całkiem sporo
Ryzyko występowania łez: znikome
Czy warto mieć ją na półce: tak

Najtrudniej pisze się o książkach przeciętnych i kolejnych tomach serii. No, bo jak opowiedzieć o drugiej części, kiedy właściwie wszystko może okazać się jednym wielkim spojlerem dla osoby, która nie czytała pierwszej. Osobiście nie chciałabym przeczytać opinii pełnej szczegółów odnośnie fabuły, zwłaszcza, jeśli w grę wchodzi tak świetna seria, jak Przegląd Końca Świata. Dlatego w tej recenzji będę rzucać ogólnikami i moimi odczuciami, więc nic konkretnego się nie dowiecie, ale spojlerów zdecydowanie unikniecie ;)

Przede wszystkim w „Deadline” zmienił się narrator, a co za tym idzie również klimat książki. Mam wrażenie, że „Feed” było bardziej młodzieżowe i na luzie, a tutaj zrobiło się jakby ostrzej. Pomijam już fakt, że wzrosła liczba przekleństw, ale wydaje mi się, że bohaterowie stali się bardziej brutalni i bezwzględni. Na szczęście, mimo to, nie stracili swojego poczucia humoru i te zmiany w zachowaniu nie podziały na ich niekorzyść. Dla mnie ciekawe w tej części było też zagłębienie się w psychikę narratora i ukazanie tego, jak bardzo zmienił się po wydarzeniach z poprzedniej części.
Czytając różne recenzje „Feed”, natknęłam się na opinie, że w książce jest za dużo niezrozumiałych opisów, dotyczących medycyny. Ja w poprzedniej części tego nie zauważyłam, ale już w tej chwilami faktycznie wyczuwałam taki naukowy bełkot, którego nie mogłam, a nawet nie specjalnie chciałam zrozumieć. Jednak nie było tego za wiele i jakoś nie uważam, żeby książka przez to traciła. Moim zdaniem świadczy to raczej o dopracowaniu historii i zaangażowaniu autorki.
W pierwszej części naprawdę dużo się działo, ale w drugiej jest jeszcze więcej akcji i chyba nawet bardziej wciąga. W „Feed” największe szok był pod koniec i te wszystkie emocje skumulowały się na finał. Natomiast w „Deadline” zostało to rozłożone mniej więcej równomiernie na całą książkę i zakończenie już nie stanowi takiej emocjonalnej bomby. Na początku byłam trochę zawiedziona, bo po ostatnich stronach oczekiwałam czegoś mocnego, a jednak wiedziałam, że autorka drugi raz nie zastosuj tego samego chwytu. No i już zaczynało się we mnie budzić odczucie, że ta część była słabsza ze względu na finał, aż tu nagle wchodzi epilog i rozwala wszystko. Teraz już nie wiem, co było prawdą, a co kłamstwem. Kolejny punkt dla Miry Grant!
Druga części przerosła moje oczekiwania i w tym momencie jestem prawie na 100% pewna, że ostatnia będzie równie rewelacyjna. Bardzo podoba mi się ta seria, więc równie mocno zachęcam do jej przeczytania!

Ocena Pauliny: 9,5/10

Paulina



2 komentarze:

  1. O ja mega chcę przeczytać całą trylogię, już tak za mną chodzi, że nie mogę. Mam zamiar kupić w tym miesiącu. :3
    Lost in books

    OdpowiedzUsuń
  2. Kupuj, bo warto! Na dadada.pl druga i trzecia część są po 10zł z groszami, także warto :D
    ~Paulina

    OdpowiedzUsuń